29 stycznia 2012

Słuchając obrazów: VJing w kontekście badań kultury wizualnej


W ramach dalszego budowania tzw. VJ Theory postanowiłem opublikować jako artykuł fragment mojej pracy magisterskiej "Sztuka wideo w Polsce. Od łódzkiego Warsztatu Formy Filmowej do współczesnych projektów audiowizualnych"

Tak jak wszelkie formy aktywności artystycznej, VJing można badać pod względem doświadczania estetycznego, poszukiwać teorii gruntujących historię zjawiska czy rozważać nad wizualnością przedmiotu. Wiele zagadnień pozostaje nadal nierozstrzygniętych. Ze względu na nowatorstwo samego live actu trudno w pełni opisać zasięg czy specyfikę zjawiska. Przychyliłbym się jednak do stanowiska, że na pewno ten rodzaj sztuki nie może zostać pominięty przy charakteryzowaniu szeroko pojętej sztuki wideo czy kwestii powstałych w wyniku jej ewolucji. Pozostając w kręgu zainteresowania formą, chciałbym zwrócić uwagę na pytanie, czy badanie VJingu powinno odbywać poprzez studiowanie za pomocą historii sztuki czy raczej kultury wizualnej. W jakim obszarze badawczym go umieścić? Istnieje wiele argumentów przemawiających za tym, by taka sztuka wideo była przedmiotem studiów nad kulturą wizualną. Po pierwsze, gdy przyglądam się zjawisku audiowizualnego live actu zauważam, że odpowiada ono trzem konsekwencjom, jakie niesie za sobą refleksja kultury wizualnej nad sztuką. Mianowicie: „demokratyzacja, globalizacja oraz dematerializacja.”[1]

Demokratyzacja objawia się tu przez fakt niejako powszechnej dostępności technologii, oprogramowania oraz nieograniczonej kreatywności, na jaką mogą pozwolić sobie twórcy wizualizacji oraz muzyki. Globalizacja z kolei, wynika z faktu, że VJing to sztuka nieprzypisana żadnemu konkretnemu miejscu, ponieważ stanowi pośrednio wynik ucyfrowienia współczesnej cywilizacji multimediów. „Sztuka globalna działa w globalnej kulturze wizualnej, w płynnym i niestabilnym świecie, w którym wszystko jest mobilne i podlega nieustannemu przemieszczeniu. W takim świecie również sztuka staje się niestabilna, może być tracona i odzyskiwana, zależnie od kontekstu.”[2] Poza tym, miejscem wymiany doświadczeń i inspiracji są często fora internetowe. VJing należy do sztuki globalnej, ta z kolei oderwana jest od miejsca, może istnieć prawie wszędzie. Maciej Salamon, jeden z polskich VJów, współautor gdańskiego projektu audiowizualnego Hatti Vatti na pytania dotyczące o doświadczenia estetyczne, jak ważny jest kontekst i interakcja z innymi sztukami odpowiada: „To tak, jak ze sztuką w ogóle. Nie istnieje konkretny kod odczytu. Jeśli muzyk i VJ ściśle ze sobą współpracują, może powstać całościowe, zamknięte dzieło sztuki, z przekazem a do tego estetyczne. Nie ma wtedy znaczenia czy mieści się to w muzeum sztuki współczesnej czy w klubie.”[3] Problem dematerializacji rozumiem, jako odniesienie do performatywności live actu, jego oryginalności, niepowtarzalności. Po drugie VJing z racji swojej interdyscyplinarności i dużym „współczynniku niematerialności”[4] nie zawsze  mieści się w polu badawczym samej historii sztuki. Aby zajmować się badaniem tego rodzaju aktywności artystycznej, która w swej strukturze z racji cyfrowego zaplecza ulega nieustannym zmianom (a więc i dematerializacji), należałoby wyjść poza historię sztuki i uwrażliwić się na współczesne dyscypliny. „Nie ignorując historii sztuki całkowicie, kultura wizualna (…) musi korzystać z wielu innych dyscyplin: zarówno tych dobrze ugruntowanych, jak antropologia, psychologia i socjologia, jak i takich, które same są stosunkowo nowe, jak studia filmo- i medioznawcze.”[5]

Innym czynnikiem, który wyznacza adekwatność VJingu do kultury wizualnej i pozwala mówić o nim w szerszej perspektywie niż historia sztuki, jest zasobność obrazów, jakie wykorzystuje się przy opracowywaniu wideo. Elementem spajającym różne pomysły na projekt, jest ich wspólna cecha: są elektronicznym strumieniem różnych (kulturowo, technicznie, epokowo) obrazów. Zawartość wizualizacji to szerokie pole, od bardzo minimalistycznych kropek i linii po skomplikowane kolaże i feerie barw. „Reprodukcja elektroniczna zwiększyła szybkość obrazów, skróciła ich żywot, pozbawiła ciężaru i kontekstu, radykalnie odrywając od miejsca – jakiekolwiek by ono nie było – w którym zostało wykonane. (…) Płynące szerokim strumieniem obrazy, pochodzące z zewnątrz danej kultury, także z bardzo odległych epok, zlewają się z jej własnymi obrazami, stapiając się i łącząc w niespotykane dotąd formy.   Jeśli obraz był kiedyś niczym kamienny blok (solidny, wyjątkowy, przechowywany w jednym miejscu), to teraz stał się strumieniem, który się podłącza (…).[6]

Pozostaje jeszcze to, co William J. Thomas Mitchell opisuje w swoich tezach o kulturze wizualnej. Mianowicie, że kultura wizualna obejmuje refleksję nad fenomenem synestezji. Już najprostsza forma audiowizualnego live actu wiąże się z odbiorem jego na poziomie dwóch zmysłów – wzroku i słuchu. Jednak istnieją przykłady bardziej złożone. W 2009 roku polscy i niemieccy artyści (tancerze, plastycy i muzycy) współpracujący z Nadbałtyckim Centrum Kultury przeprowadzili interdyscyplinarny projekt artystyczny w formie przedstawienia Pixel Fall 3D.[7] Było to widowisko, w którym równoczesne postrzeganie odbywało się za pomocą słuchu, dotyku i wzroku. Na potrzeby projektu zbudowana została mobilna scena w kształcie akwarium, wewnątrz którego na podeście tancerki wykonywały przygotowaną choreografię, ich ruch korespondował z wizualizacjami, tak by stworzyć efekt uczestniczenia w grze komputerowej. To składające się z mediów mieszanych przedsięwzięcie doskonale unaocznia, jak bardzo mogą mylić się oponenci kultury wizualnej, która według nich „polega na dominacji mediów wizualnych i spektaklu nad werbalnymi aktami mowy, pisma tekstualności i lektury. Ten pogląd wiąże się często z tezą, że inne zmysły, takie jak słuch i dotyk, znajdują się – w tej epoce wizualności – w stanie niemal atrofii.”[8]                         

Złożoność projektów audiowizualnych, ich przemijalność, oderwanie od miejsca, performatywność, nastawienie na synestetyczny odbiór potwierdzają, że VJing to przedmiot kultury wizualnej. Przede wszystkim zaś na podstawie rozważań Mitchella w zestawieniu z wymienionymi przykładami, proponuję wniosek, że to sztuka broni przed nieodpowiednim rozumieniem kultury wizualnej, jako hegemonicznego elementu naszej rzeczywistości obrazów.

Dawid Lesiak

[1] James D. Herbert, Visual Culture/Visual Studies, Critical Terms for Art. History, eds. R.S. Nelson, R. Schift, Chicago, 2002; Cyt. [za:] Grzegorz Dziamski Od sztuki do kultury wizualnej [w:] Sztuka współczesna i jej filozoficzne komentarze, UAM w Poznaniu, Instytut Kulturoznawstwa, Poznań 2004, s. 41
[2] Ibidem. s. 43
[3] D. Lesiak, Wywiad z Maćkiem Salamonem, VJem projektu Hatti Vatti z dn. 4 stycznia 2011 r., Gdańsk
[4] Ryszard W. Kluszczyński, Sztuka interaktywna. Od dzieła-instrumentu do interaktywnego spektaklu, WAiP, Warszawa 2010, s. 72
[5] Mieke Bal, Wizualny esencjalizm i przedmiot kultury wizualnej, przeł. Mariusz Bryl [w:] Artium Quaestiones XVII, red. P. Piotrowski, W. Suchocki, WN UAM, Poznań 2006, s. 295
[6] Norman Bryson, „Kultura wizualna” i niedostatek obrazów, przeł. Mariusz Bryl [w:] Artium Quaestiones XVII, red. Piotr Piotrowski, Wojciech Suchocki, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 334
[7] Pixel Fall 3D (w ramach festiwalu Świętojańskie Świętowanie), data: 19 i 20 czerwca 2009, miejsce: Boisko SP nr 50, ul. Grobla IV, Gdańsk, fragment projektu pod adresem URL: http://www.youtube.com/watch?v=mkqi5LhZ0Mc [06.01.2011]
[8] W. J. T. Mitchell, Pokazując widzenie: krytyka kultury wizualnej, przeł. Mariusz Bryl [w:] Artium Quaestiones XVII, red. Piotr Piotrowski, Wojciech Suchocki, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 283

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz