31 stycznia 2010

3D mapping od LOOMO.pl - z archiwum wrażeń

LOOMO PROJECT 01 MYSLEWICKI PALACE from Loomo.pl on Vimeo.



Na hasło loomo.pl brama parku Łazienek Królewskich uchylała się przed gośćmi przybyłymi późną porą, kikla godzin po zamknięciu terenu dla spacerowiczów. Ciepły letni wieczór rozświetlił się animacjami mapowanymi na Pałac Myślewicki, a wszystko współgrało idealnie z muzyką. Dobre rzutniki z wysokim kontrastem zagwarantowały intensywność emocji.
Projekt ten (szeptany VJing:) to dzieło studia designu multimedialnego LOOMO, za którym kryją się autorzy: Paweł Przybył i Maciej Cecotka.
Chłopaki nie są VJami, a jednak przygotowali jedną z ciekawszych realizacji real time, jakie widziałąm w Polsce w 2009 roku. Działają komercyjnie, ale mam nadzieję, zapiszą się i na innych polach multimediów.
TRZYMAM KCIUKI!

26 stycznia 2010

Z archiwum share warsaw - wywiad z VJ Neonem

Wywiad pochodzi z mojej pracy magisterskiej (luty 2008)
VJ Neon jest również autorem pracy magisterskiej o VJingu. Związany m.in. ze śląską sceną VJską.

Piszesz o VJingu. Jaki jest temat twojej pracy? W jakim kontekście rozpatrujesz VJing i dlaczego?

W swojej pracy magisterskiej piszę o wizualizacjach w bardzo szerokim zakresie, przede wszystkim staram się pokazać, że ten temat niekoniecznie musi być powiązany ze swoim najczęściej wspominanym obecnie kontekstem klubowym. Pracę podzieliłem na trzy części; w pierwszej staram się opisać całą historię od pra-pra-pra dziejów aż do dnia dzisiejszego. Staram się pokazać wszystko w jak najszerszej perspektywie i uwypuklić związek między przedstawianymi zjawiskami – bez Fischingera nie byłoby „Fantazji“ Disney‘a, bez „Fantazji“ nie było by MTV, itd. W drugiej części przedstawiam aktualny stan rzeczy, czym zajmują się VJe, z czego korzystają, jak zarabiają na życie i kim są. Tam również staram się zdefiniować język, którym posługują się VJe w sposób formalny. W ostatniej części pokusiłem się na małe proroctwo jak dziedzina będzie się rozwijała w najbliższym czasie.

Czy VJing jest/może być sztuką? Co na to wskazuje?


Trudne pytanie, bo trochę mało precyzyjne. O jaki konkretnie aspekt VJingu chodzi i o jakim rodzaju sztuki rozmawiamy? Jeżeli pytasz o tzw. „sztukę wysoką“ z cyklu schadzki w galerii przy winku, to ewidentnie nie wydaje mi się, żeby puszczanie gołych bab i wybuchów w klubach podczas imprez, na której wszyscy są najbardziej zainteresowani płcią przeciwną, kuflem piwa, tudzież stanem właśnie przeoranej narkotykami głowy, aby to miało cokolwiek wspólnego z tym wymagającym minimum skupienia w odbiorze zjawiskiem.
Jeżeli natomiast rozważymy całość wyjąwszy kontekst muzyki klubowej, oraz te galerię z Sofią w ręku, to owszem, VJing może być sztuką i chyba niejednokrotnie w historii już był – wystarczy przypomnieć Chelsea Girls Andy Warhola, które moim zdaniem była sytuacją okołoVJską. Albo pokazy spektakularne koncept-koncerty z trasy The Wall Pink Floyds.

Jesteś również VJem. Często występujesz za granicą? VJing w Polsce dopiero się rozwija. Jakie widzisz różnice, kiedy porównujesz VJing w Polsce z tym w innych miejscach na świecie?


Aktualnie mieszkam w Londynie, więc ciężko mi się ustosunkować do tego pytania. Tym niemniej przez ten czas jak mieszkałem w Polsce to zdażyło mi się przeżyć kilka mniejszych i większych imprez VJskich poza granicami. Konfrontacja z polską rzeczywistością niejednokrotnie była drastyczna. Mówi się czasem, że Polska jest 50 lat za murzynami i akurat w temacie VJ to stwierdzenie moim zdaniem jest bardzo adekwatne. Przede wszystkim to, co rzuca się w oczy na samym początku i nad czym ubolewam najbardziej, to fakt, że w Polsce brak jest jakiejkolwiek działalnośći developerskiej. Znam zaledwie dwóch Polaków, którzy eksperymentowali z pisaniem własnego oprogramowania. Jeden aktualnie mieszka w Londynie i jest wzorowym yuppie branży IT, a drugi jak ostatnio się dowiedziałem pisze programy obsługujące systemy bankowe. Generalnie do naszego narodowego skarbca kultury definitywnie nie możemy zaliczyć absolutnie żadnej innowacji VJskiej.
Co sie z tym wiąże to fakt, że mało kto wychodzi poza utartą ścieżkę działania pt. „laptop + resolume + kontroler midi + klipy pościągane z netu“. Jest pewna grupa osób, która eksperymentuje z różnymi realizacjami VJskimi, jednak dalej nie jest to dla mnie to, czego już bym gdzieś nie widział, nikt nie wychodzi poza ścieżki przetarte wcześniej przez kogoś innego.
Straszny jest również wśród rodzimych VJów stan świadomości aspektów prawnych, tego, co robia, co czasem objawia sie elementarnym brakiem poczucia żenady – ogólnodostepne, bezpłatne do wykorzystania niekomercyjnego, ale jednak mimo wszystko posiadające autora klipy wmontowane we własną demonstrację i przedstawione jako swoje - to standard. Niejednokrotnie ogladając polskie sety czułem sie niczym uczestnik programu „Jaka to melodia“, gdyż potrafiłem odgadnać, z której strony udostępniającej klipy jest ten fragment.
Imprezy VJskie mające miejsce w Polsce - pominę milczeniem, bo nie byłem na ani jednej, po której poczułbym się chociaż w połowie tak zainspirowany nowymi doświadczeniami, jak po najgorszej z przeżytych zagranicznych.

Podczas wywiadu z Panią K, padło stwierdzenie, że najlepsze oprogramowanie dla VJa, to takie, które jest napisane przez niego? Jak Ty podchodzisz do dostępnych na rynku programów VJskich? Czy oprogramowanie może być przeszkodą w rozpatrywaniu VJingu jako sztuki?


A to istnieje jakieś oprogramowanie do VJingu, którego nie napisali VJeje? Nie znam takiego i nie wydaje mi się, żeby takie powstało. Może to właśnie jest przyczyna, że software VJski jest tak mało wydajny – obecnie na rynku dalej nie ma żadnego profesjonalnie napisanego programu VJskiego, a to, co istnieje, to głównie dzieła VJów, którzy oprócz miksowania obrazków posiadają inne umiejętności. Duże obecnie pozycje pokroju arKaosa, Resolume, czy Motion Dive były rozwijane jako amatorskie produkcje, więc przede wszystkim są napisane w wysokopoziomowych jezykach programowania w stylu Javy, Delphi czy środowiska MAX/MSP, co od razu powoduje, że część dostępnej mocy komputera jest marnotrawiona za cenę wygody programisty. Tak więc ich relatywna wydajność nie jest zbyt wysoka. Natomiast programy, które zostały napisane naprawdę dobrze pod względem wydajności pokroju Visual Jockey, Mxwendler czy Circulation mają strasznie toporny interfejs, którego mało kto, poza autorem, potrafi używać.
Wydaje mi się, że software determinuje styl wizualny – bardzo często można rozpoznać po tym, co się dzieje na ekranie, kto jakiego programu używa. Osobiście nie uważam, że jest to dobre, więc skłaniam sie do eksperymentow z istniejacymi programami – pisze swoje nakładki na Resolume, eksperymentowałem także z ulepszaniem arKaosa, napisałem rownież swój prosty mixer A/V w MAXie/MSP. Obecnie jednak bardziej idę w stronę wykorzystania sprzętowego technologii mobilnych, skryptowanej technologii Flash oraz interaktywnego pobierania danych z internetu w swoich występach.
Moim zdaniem jednak, na to czy VJperformance się podoba czy nie, oprogramowanie nie ma żadnego wpływu – mimo XXI wieku nie można zapominać o ludziach, którzy występują na żywo nie używając żadnego oprogromawania tylko np. sprzętowych odtwarzaczy DVD i mixera wideo. Tudzież o ludziach, którzy nie korzystają z komputera w ogóle, tylko posiadają 8 diapoli, 5 walizek slajdów, akwarium i farby.


Jaką widzisz przyszłość dla VJingu? W jakie interakcje z innymi sztukami może wejść, a w jakich znajduje się obecnie?

Osobiście przyszłość widzę w technologiach mobilnych (telefony komórkowe), interaktywnych projekcjach, oraz nowych materiałach pozwalających na projekcję obrazu. Uważam, że kino stanie się interaktywne i pojęcie „pójścia do kina“ będzie niedługo podobne do grania w grę komputerową, jednak będzie dzielone razem przez wiele osób w tym samym czasie.

Jakie elementy budują przestrzeń występu? Jaka aranżacja przestrzeni jest najbardziej korzystna dla VJingu? Jakie relacje zachodzą w przestrzeni pomiędzy VJem, Djem, a publicznością?


Przestrzeń, w której „dzieje się“ występ jest jednym z najbardziej istotnych czynników powodzenia „występu“ VJa. Jeżeli nie potrafi on dobrze zaaranżowąć przestrzeni (inną kwestią rozważań jest fakt, że wiąże się to z mnóstwem problemów natury logistycznej), cokolwiek wspaniałego by nie pokazał, przejdzie to bez większego echa. Osobiście sądzę, że najbardziej istotną kwestią jest odpowiednie wyeksponowanie projekcji, ekranów, a nie osoby VJa. Idealną sytuacją jest, gdy obraz zostanie wyświetlony na naturalnej lini wzroku odbiorcy (np. wielki ekran za DJem), ekran będzie jedynym źródłem światła oraz VJ będzie w miejscu, w którym jest w stanie widzieć ekran, żeby kontrolować, jak jego materiał wygląda na ekranie (bo nie zawsze pokrywa się to z tym, co jest na podglądzie).

W jakich miejscach można zobaczyć VJa? Kiedy, gdzie i dlaczego jego występ może być sztuką?

Zależy czy chce się oglądać VJa czy jego pracę. Uważam osobiście, że system „gwiazdorzenia“ i świecenia pyskiem zamiast obrazami nie jest tym do czego VJe powinni dążyć. Jeżeli chodzi o pracę VJów to najczęściej obecnie (niestety) można ją spotkać w klubach, czasem w TV, czasem w galeriach, czasem w trailerach kinowych... najrzadziej niestety w przestrzeni publicznej, w której moim zdaniem powinna być najczęściej prezentowana. Kiedy, gdzie i dlaczego może to być sztuka - nie mam pojęcia.

Napisałeś, że teraz zajmujesz się VJingiem raczej hobbystycznie? Dlaczego?

Przez dość długi okres czasu żyłem w Polsce głównie z VJingu. Po pewnym okresie czasu zmieniłem diametralnie swoje podejście do tematu. Przede wszystkim zmęczył mnie tzw. „klubowy backstage“, czyli wszystkie te sytuacje, o których przeciętny uczesnik klubowicz nie wie, a o których nie warto pisać. Inną kwestią jest to, że często jeździłem dla pieniędzy na imprezy, na których klimat muzyczny, tudzież personalny, kompletnie mi nie odpowiadał. Z grubsza mówiąc - chcąc żyć z VJingu zatraca się istotę tego, o co w tym chodzi. Myślę, że warto czasem sobie zadać pytanie: po co i dla kogo to robię? Ja doszedłem do wniosku, że moje odpowiedzi, po prawie 4 latach czynnej działalności na tym polu, nie pokrywają się z tymi założonymi wcześniej, więc „dałem sobie siana“ i zająłem się zawodowo czymś innym, pozostowiając VJing w sferze hobby.

Brałeś udzial w w bitwach VJskich, a na współzałożonym przez Was forum Tripzone.org również próbujecie rozwijać tego typu działania. Czym są dla VJów takie spotkania?

Jezeli chodzi o bitwy VJskie online z tripzone.org nie brałem w nich udziału, gdyż już na wstępie zatracona została idea kooperacji. Została ona zastąpiona rywalizacją. Nie sądzę, że ktokolwiek jest w stanie ocenić czy dany kawałek animacji jest lepszy czy gorszy, bo to przecież kwestia indywidualnych gustów. Natomiast zorganizowałem parę imprez VJskich, na których miały miejsce VJbattle, ale zasadniczo różniące się od tych online. Z grubsza polaga to na synchronicznym wyświetlaniu obrazów przez dwóch VJów na ekranach obok siebie. Moim zdaniem jest to bardzo ciekawe doświadczenie, bo możliwy jest wtedy swoisty „dialog“ na obrazki pomiędzy VJami. Dzieje się to w czasie rzeczywistym, do nieprzewidywalnej muzyki i przed publicznością, co diametralnie odróżnia to od wydarzeń online z tripzone.org.
Czym są dla VJów takie spotkania? Musiałabyś spytać innych VJów. Dla mnie osobiście impreza VJska zawsze jest okazją do spotkania znajomych, wymienienia plotek i często okazją do nauczenia się czegoś nowego. Nawet jeżeli na imprezie nie ma żadnych warsztatów, bądź pionierów najnowszej techniki prosto z filmików na YouTube, to można po prostu popatrzeć na wizuale i zapamiętąć co lepsze pomysły na kompozycję motywów.

Jak działa tripzone.org? Czym jest dla VJów?

Uważam, że formuła tripzone.org jako polskiego „forum VJskiego“ dawno się już wyczerpała – od jakiegoś czasu jest to bardziej „kółko wzajemnej adoracji“, niż platforma wymiany doświadczeń. Dlatego też, mimo iż jestem jednym z współzałożycieli serwisu, nie jestem już czynnie zaangażowany w projekt tripzone.org.

24 stycznia 2010

Granty za najlepszy projekt mebla „rozświetlającego“ przestrzeń publiczną

Uwaga konkurs! Myśląc o profesjonalistach operujących światłem, ogłoszenie jak najbardziej adresowane do VJów, chcących poszerzyć spektrum swoich realizacji lub pragnących zespolić swoje umiejętności w nowych formach wyrazu. A temat atrakcyjny pod wieloma względami (nie tylko nagród pieniężnych dla zwycięzców). Projekty innowacyjnego mebla do przestrzeni publicznej, który jednocześnie stanowiłby oryginalne i alternatywne źródło światła, można nadsyłać do organizatorów do 30 kwietnia. Szczegóły na stronie http://www.lumec.com/company/fondation_clu.html

Inspirujące może być zerknięcie na nagrodzone realizacje z poprzednich edycji konkursu.

18 stycznia 2010

Share Warsaw poleca DJ Spooky “Rebirth of Nation”



W opisie na stronie dedykowanej projektowi DJ Spooky’ego “Rebirth of Nation”, w którym dokonał audiowiualnego remiksu „Narodzin narodu“ Griffitha, znajdziemy wzmiankę o przełożeniu przez DJ technik DJskich na język filmowy. Dla historii kina film Grifitha jest zapisem istotnych zmian w myśleniu i podejściu do medium filmowego, które stawiało swoje pierwsze kroki, szukając własnych pozaliterackich sposobów operowania treścią. DJ Spooky, prawie 100 lat później, rekonstruuje film zmienając ponownie język kina – wnosząc do niego remiks audiowizualny.
Spooky w tym projekcie jest nie tylko DJem, ale właściwie VJem. Audiowizuane („tworzone“ w czasie rzeczywistym) wydarzenie „Rebirth of Nation“, objeździło świat.
Jutro w klubie filmowym Powiększenia, będziemy mogli zobaczyć zapis DVD tego projektu, niezwykle ciekawego z perspektywy historii VJingu i samego kina.

Powiększenie
Nowy Świat 27, Warszawa
Wstęp wolny
Godz. 19

9 stycznia 2010

Pracownia Miejsce – wystawa Iluminacje





Źródło zdjęć: www.pracowniamiejsce.blog.pl (prezentacja prac nie pochodzi wystawy)


Światło może dotknąć różnych powierzchni, przeniknąć przez tworzywo, załamać swój strumień i stworzyć przestrzeń refleksów. Lustra, szklane tafle połączone w płaskie konstrukcje, projektory, wideo i akompaniament zalupowanych ścieżek – to elemanty tworzące instalację „Iluminacje“ autorstwa Roberta Kucińskiego. Artysta specjalizuje się w cermice, którą tu łączy w nietypowy sposób z nowymi mediami. Szkło i jego fizyczne właściwości ukazuje w dynamicznej odsłonie, dzięki projekcjom wideo rzutowanym na jego powierzchnię. Chciałoby się wręcz wyciagnąć więcej z tego materiału…a na pewno można.
Pracownia Miejsce prezentuje tę audiowizulną ekspozycję do 24-ego stycznia. Samo miejsce jest warte uwagi – w centrum miasta, w studni kamienicy, po krętych drewnianych schodach, dostajemy się do mieszkania, w którym kuratorki oddały jeden pokój nietypowej współlokatorce – SZTUCE. Kuratorki dosłownie żyją z prezentowaną przez nie sztuką. Stąd nietypowe godziny otwarcia galerii.

Pracownia Miejsce
ul. Poznańska 38/41
Warszawa
godziny otwarcia: środa, czwartek 17-20 godz., weekend 16-20

Więcej na www.pracowniamiejsce.blog.pl